[VIDEO] - Raus! - tym agresywnym rozkazem niemiecki policjant wypchnął naszego redaktora sprzed siedziby Jugendamt w Sulzbach/Saar! Rodzice nie odzyskali dziś 8-letniego Adasia! Szok w Polsce i Niemczech!
Niemiecki Jugendamt nie wydał dziś rodzicom wiezionego, 8-letniego Adasia Kalemby. Szef tej instytucji kazał obstawić budynek uzbrojoną w pistolety policją i zakazać dziennikarzom wejścia do tego urzędu. Redaktor Patriot24.net został siłą wypchnięty przez policjanta z rozkazem „Raus!”!
Koszmar tego dziecka nagłośniliśmy wczoraj w artykule:
- Oni powiedzieli, że gdybyśmy nie nagłośnili sprawy w mediach w całych Niemczech poprzez Patriot24.net i gdyby nie obecność Rutkowski Patrol, to byśmy się mogli zobaczyć dziś z dzieckiem. A teraz to oni, jako urzędnicy czują się zestresowni i widzenia z Adasiem nie będzie - mówi poprzez łzy Joanna, mama więzionego przez Jugendamt od 19 kwienia 2018 roku chłopca.
- Nie chcieli wysłuchać nagrania udostępnionego przez Patriot24.net, gdzie dziecko płacze bo chce do mamy. Nie chcieli wziąć w ogóle naszej deklaracji, że chcemy z nimi współpracować. Na wszystko odpowiadali "Nein, Nein, Nein"! - dodaje Rafał, przybrany ojciec 8-latka.
Robert Rewiński, Redaktor Naczelny Patriot24.net, nie został dziś wpuszczony do budynku niemieckiej użyteczności publicznej Jugendamt, gdzie odbywało się to posiedzenie. Jeden z 4 wezwanych dziś tu policjantów, stanął mu na drodze. Ale nie potrafił odpowiedzieć, kto wydał mu ten rozkaz, bezprawny z punktu widzenia prawa Unii Europejskiej. Powiedział, że "Jugendamt" ale nie potrafił powiedzieć kto z imienia i nazwiska.
Ok. godz. 10 w drzwiach budynku pojawiła się prowadząca sprawę Adasia i uczestnicząca w jego wywiezieniu taksówką ze szkoły Susanne Haupert (na filmie blond włosa kobieta) oraz kierownik okręgowego zarządu Jugendamt (mężczyzna w okularach). Kiedy nasz Redaktor zaczął zadawać pytanie o ten bezprawny rozkaz, policjant ruszył na Roberta Rewińskiego siłowo. Widać to na początku 15 minuty filmu.
- Raus! - wypchnął go sprzed drzwi. Bez słowa protestu urzędników przygladających się temu bezpodstawnemu naruszeniu nietykalności cielesnej przedstawiciela wonych mediów. Palcem wskazującym nakazał mu odejście od państwowego budynku.
Do budynku nie został też wpuszczony tłumacz przysięgły z 29-letnim doświadczeniem, którego rodzice Adasia przywieźli by zapewnił rzetelny przekaz. Towarzyszy on rodzicom od początku tego koszmaru wspierając profesjonalnym tłumaczeniem.
- Zależało nam, by tłumaczenie naszych słów odbywalo się bez przeinaczeń czy kłamstw. Bo od 19 kwietnia 2018 roku co innego mówi dziecko, a co innego przekazuje Jugedamt i notuje w dokumentach. Oni za nic mają prawdę. Odmówli nam dziś nawet protokołowania tego, co mówimy! - skrżą się rodzice.
Rafał zarzuca opłacanym z budżetu Republiki Federalnej Niemiec urzędnikom, że kłamali na tym dzisiejszym posiedzeniu.
- Oni mówili, że myśmy ich wczoraj agresywnie zaatakowali, Razem z Patriot24.net i ludźmi Rutkowski Patrol. A to przecież oni obiecali dnia 2 maja 2018r, że 3 maja 2018 r. o godz. 10 zadzwonią do nas, rodziców by przekazać informacje o Adasiu. Czekaliśmy cierpliwie jak psy pod budynkiem Jugendamt w Saarsbrucken do 10:15. Potem weszliśmy do biura. I zoabaczyliśmy, że urzędniczka, która miała do nas zadzwonić, zajadała kanapkę nie mając nawet na myśli by dotrzymać danego nam urzędniczego słowa. A jej szef Armin Weppering, trzasnął drzwiami przed nosem redakora. Natomiast inne urzędniczki zaczęły wykrzykiwać, że wezwą policję i wyłączyły bezprawnie kamerę Patriot24.net, choć żadnego zakazu filmowania w tym budynku nie ma - przekazuje Rafał.
- Oni zmanipulowali niemiecką policję. Urzędnicy widzieli spokojne zachowanie dzienniakarzy i Rutkowski Patriol, co widać na filmie. A dodatkowo policja w Saarsbrucken została telefonicznie powiadomiona przez Redaktora o godz. 10:15, że wszyscy wejdziemy do szefostwa Jugendamt w Saarsbrucken i że działania będą odbywały się z poszanowaniem niemieckiego prawa. Policja to przyjęła do wiadomości i nie wysłała nawet patrolu będąc słusznie przekonanymi, że takiej potrzeby nie ma - przekazuje Rafał.
Polacy nie dostali dzś z powrotem Adasia. Jugendamt nie pozwolił matce nawet zobaczyć cierpiącego z tęskonty dziecka. I nie potrafił dziś nawet ustalić, kiedy będzie to możliwe.
- Gdybyście nie powiedomili mediów, to wiedznie by było. Ponieważ jest Rutkowski Patrol, to my się boimy uprowadznia dziecka. Tak dziś mówili ci urzędnicy - przekazuje Joanna.
- A ja im mówię: oddajcie dziecko, które bezprawnie porwaliście ze szkoły, to nie będzie żadnego problemu. Bo dziecko będzie w miejscu, którego pragnie czyli w domu. Bo dobro dziecka jest najważniejsze - dodaje Rafał.
Urzędncy przekazali natomiast, że 16 maja 2018 roku o godz. 14 obędzie się rozprawa w Sądzie. Ale w którym, tego dziś rodzice się nie dowiedzieli.
- Nie będziemy czekać i biernie przyglądać się jak nam poprzez kłamstwa zabiorą w Sądzie dziecko. Nie wierzymy w prawdziwość i wiarygodność dokumentów, które Jugendamt preparuje i tam przedłoży. Skoro od 2 tygodni kłamią, dzisiaj kłamią to będą kłamać w przyszłości - tłumaczy Rafał.
Krzysztof Rutkowski zapowiedział, że uruchamia wszelkie możliwości udzielenia pomocy rodzicom. Podkreśla, że jego działania są w pełni legalne o czym wczoraj niemiecka policja została poinformowana o tym, zanim jego agenci weszli do budynku Jugendamt.
Nasza redakcja będzie udostępniać wszystkie materiały filmowe zarejestrowane w związku z tą niebywale skandaliczną sprawą poprzez nasz kanał Telewizja.Patriot24.net.
Dostarczymy je zarówno do Ministra Sprawiedliwości Prokuratora Generalnego Zbigniewa Ziobry jak i Ministra Spraw Zagranicznych Jacka Czaputowicza. Oraz Ministrów Rządu Republiki Federalnej Niemiec A także Donalda Tuska oraz Antonio Tajani jako przedstawicieli Unii Europejskiej,
Powiadomiy ich zarówno o więzieniu polskiego dziecka w wolnym świecie Unii Europejskiej. Jak i bezprecedensowym atakiem na wolne media przypominające czasy i metody nie Jugendamt, ale Hitlerjugend.
Przez wiele miesięcy Biuro Rutkowski, Telewizja Patriot24.net i NaszaWielkopolska.pl śledziły dramatyczną walkę pani Adrianny o odzyskanie córki uprowadzonej przez ojca wbrew sądowym nakazom. W tym czasie dziadkowie dziewczynki podejmowali różne formy protestu – pikiety pod sądem, apele pod Sejmem i kilkukrotne głodówki dziadka, który, choć czasem je przerywał, nigdy nie tracił nadziei na powrót wnuczki do matki. Jednym z najbardziej bolesnych momentów były urodziny, które dziewczynka mogła spędzić z mamą jedynie przez ekran telefonu.
Przez wiele miesięcy Biuro Rutkowski, Telewizja Patriot24.net i NaszaWielkopolska.pl śledziły dramatyczną walkę pani Adrianny o odzyskanie córki uprowadzonej przez ojca wbrew sądowym nakazom. W tym czasie dziadkowie dziewczynki podejmowali różne formy protestu – pikiety pod sądem, apele pod Sejmem i kilkukrotne głodówki dziadka, który, choć czasem je przerywał, nigdy nie tracił nadziei na powrót wnuczki do matki. Jednym z najbardziej bolesnych momentów były urodziny, które dziewczynka mogła spędzić z mamą jedynie przez ekran telefonu.
Przez wiele miesięcy Biuro Rutkowski, Telewizja Patriot24.net i NaszaWielkopolska.pl śledziły dramatyczną walkę pani Adrianny o odzyskanie córki uprowadzonej przez ojca wbrew sądowym nakazom. W tym czasie dziadkowie dziewczynki podejmowali różne formy protestu – pikiety pod sądem, apele pod Sejmem i kilkukrotne głodówki dziadka, który, choć czasem je przerywał, nigdy nie tracił nadziei na powrót wnuczki do matki. Jednym z najbardziej bolesnych momentów były urodziny, które dziewczynka mogła spędzić z mamą jedynie przez ekran telefonu.
Czy w Polsce można zostać poważnie rannym podczas policyjnej interwencji za brak świateł i pasów? Tak twierdzi Pan Marcin , który po próbie zatrzymania przez policjantów z Łęcznej trafił do szpitala z wieloodłamowym złamaniem nogi. Mężczyzna był trzeźwy, co potwierdza wynik badania alkomatem. Twierdzi, że został pobity już po zatrzymaniu, a świadkiem całej sytuacji był jego syn. Sprawa została zgłoszona do Biura Spraw Wewnętrznych Policji w Lublinie. Dokumentacja lekarska nie pozostawia wątpliwości – urazy są poważne.
Czy w Polsce można zostać poważnie rannym podczas policyjnej interwencji za brak świateł i pasów? Tak twierdzi Pan Marcin , który po próbie zatrzymania przez policjantów z Łęcznej trafił do szpitala z wieloodłamowym złamaniem nogi. Mężczyzna był trzeźwy, co potwierdza wynik badania alkomatem. Twierdzi, że został pobity już po zatrzymaniu, a świadkiem całej sytuacji był jego syn. Sprawa została zgłoszona do Biura Spraw Wewnętrznych Policji w Lublinie. Dokumentacja lekarska nie pozostawia wątpliwości – urazy są poważne.
Czy w Polsce można zostać poważnie rannym podczas policyjnej interwencji za brak świateł i pasów? Tak twierdzi Pan Marcin , który po próbie zatrzymania przez policjantów z Łęcznej trafił do szpitala z wieloodłamowym złamaniem nogi. Mężczyzna był trzeźwy, co potwierdza wynik badania alkomatem. Twierdzi, że został pobity już po zatrzymaniu, a świadkiem całej sytuacji był jego syn. Sprawa została zgłoszona do Biura Spraw Wewnętrznych Policji w Lublinie. Dokumentacja lekarska nie pozostawia wątpliwości – urazy są poważne.
Prokuratura Rejonowa w Wysokiem Mazowieckiem prowadzi postępowanie w sprawie, w której konflikt między dwoma mężczyznami z sektora prac ziemnych przybrał zaskakujący obrót. Jeden z nich – legalnie działający przedsiębiorca, dysponujący kompletem dokumentacji, umów i potwierdzeń płatności – został objęty dochodzeniem, mimo iż druga strona nie przedstawiła żadnych formalnych dowodów, a jedynie relacje świadków ze swojego bliskiego otoczenia.
Sąd Rejonowy w Jaworznie odrzucił wniosek prokuratury o umorzenie sprawy z oskarżenia miejscowej policji ze względu na „chorobę psychiczną” oskarżonej. Czy policja przyzna się do fatalnie przeprowadzonej interwencji i możliwego mataczenia jednego z funkcjonariuszy? Czy prokuratura wycofała akt oskarżenia i zakończy tę sądową farsę?
Sąd Rejonowy w Jaworznie odrzucił wniosek prokuratury o umorzenie sprawy z oskarżenia miejscowej policji ze względu na „chorobę psychiczną” oskarżonej. Czy policja przyzna się do fatalnie przeprowadzonej interwencji i możliwego mataczenia jednego z funkcjonariuszy? Czy prokuratura wycofała akt oskarżenia i zakończy tę sądową farsę?
Sąd Rejonowy w Jaworznie odrzucił wniosek prokuratury o umorzenie sprawy z oskarżenia miejscowej policji ze względu na „chorobę psychiczną” oskarżonej. Czy policja przyzna się do fatalnie przeprowadzonej interwencji i możliwego mataczenia jednego z funkcjonariuszy? Czy prokuratura wycofała akt oskarżenia i zakończy tę sądową farsę?