[VIDEO] Dlaczego porwane, polskie dziecko ukrywała niemiecka firma ATHLON w swojej siedzibie w Düsseldorfie? Dlaczego na takie przestępstwa pozwala firma DAIMLER, czyli właściciel Mercedesa, dla którego firma ATHLON pracuje?
10-letni Krystian był przetrzymywany w firmie ATHLON 8 sierpnia 2018 roku. Kiedy polska matka wkroczyła do środka, domagając się wyjaśnień dot. tego przestępstwa i skandalicznego łamania procedur korporacyjnych, została z firmy wyrzucona!
Wyrzuceni zostali przez pracowników ATHLON również dziennikarze Patriot24.net, którzy chcieli dowiedzieć się dlaczego ta firma zdecydowała się na aktywny udział w uprowadzeniu polskiego dziecka? Mimo, że w recepcji zobaczyliśmy kolorowe napisy w różnych językach m.in. po polsku "powitanie", to i nas pracownicy recepcji bez żadnej konsultacji z przełożonymi wyrzucili z firmy! I nasłali na nas policję!
Film z tej skandalicznej sytuacji zamieszczamy wraz z niniejszym tekstem oraz pod linkiem
- Pokazaliśmy zdjęcie polskiego chłopca wewnątrz biurowca firmy ATHLON, gdzie był przetrzymywany po porwaniu w dniu 8.08.2018. To wywołało wściekłość u recepcjonistek, mimo, że chcieliśmy rozmawiać z szefostwem firmy, a nie z nimi - tłumaczy Robert Rewiński, Redaktor Naczelny Patriot24.net
- Odczuliśmy kolejny przykład europejskiego chamstwa wobec nas Polaków. Latami szkolą się z zakresu komunikacji interpersonalnej, współpracy z klientem, procedur medialnych. A po raz kolejny spotkaliśmy się z prymitywną i prostacką reakcją "wynocha", w sytuacji pytań o porwanie, polskie dziecka - dodaje Robert Rewiński.
Film z tego bezczelnego zachowania pracowników firmy ATHLON zamieszczamy wraz z niniejszym tekstem. A także zdjęcia ukazujące interwencję niemieckiej policji.
- Sprawdzili nas, dziennikarzy, w niemieckim systemie policyjnym i wypuścili na wolność życząc spokojnej pracy. Natomiast wkroczyli do siedziby ATHLON, bo to my pokazaliśmy policjantom zdjęcie polskiego chłopca po porwanu wewnątrz budynku. I uświadomiliśmy, że dokonało się tam przestępstwo polegające na współudziale w uprowadzeniu dziecka - przekazuje Robert Rewiński
Przypomnijmy, że do bezczelnego i nienawistnego uprowadzenia dokonał ojciec dziecka o imieniu Oliver Töller, który pełni funkcję Operation Manager w Athlon. Dokonał tego wspólnie i w porozumieniu z pracownicą oddziału ATHLON na Filipinach, do której jeździł w służbowe podróże. A następnie doprowadził do jej przyjazdu do Niemiec. Ich zdjęcie prezentujemy również wraz z niniejszym tekstem.
- Niemieccy politycy wymądrzają się podając jako przykład swoją praworządność. A my po raz kolejny pokazujemy, że w Niemczech można porywać nielegalnie polskie dzieci i ukrywać je. A zamiast mediacji z polską matką, reakcja jest tylko natychmaistowa: "Raus", "Weg" lub "Out" to oznacza jedno: "WYNOCHA!" - przekazuje Robert Rewiński.
Ponieważ firma ATHLON specjalizuje się w usługach leasingowych na rzecz producenta samochodów marki Mercedes i pracuje dla koncernu DAIMLER, pojechaliśmy do Stutgartu. By zapytać o standardy korporacyjne i morale obowiązujące w firmie DAIMLER i firmach z którymi DAIMLER kooperuje. Chcemy dowiedzieć się czy szefowie Mercedesa popierają nienawistne porwania rodzicielskie i ukrywanie ich W ich biurowcach.
Wszystkie artykuły na temat dramatu polskiej matki o imieniu Klaudia i sposobie traktowania jej przez ostatnie tygodnie przez niemiecki wymiar sprawiedliwości znajdziesz pod linkiem:
Przypomnijmy, że sędzia o nazwisku Breuers nawet nie pozwolił polskiej matce choć przez chwilę z uprowadzonym 10-letnim synkiem. Mając świadomość, że jest on kłamliwie i agresywnie manipulowany przez Oliviera Töllera porywacza dziecka.
O tym w jaki sposób szefowie koncernu DAIMLER podchodzą do tego tematu i w jaki sposób odnoszą się do współudziału firmy ATHLON w uprowadzaniu dziecka, będziemy informować na bieżąco, również poprzez naszego Facebooka, naszą stację Telewizja.Patriot24.net
O tym niebywałym skandalu powiadamiamy też niemieckie telewizje, niemieckie gazety i niemieckie portale internetowe w celu zapobieżenia dalszym tego typu działaniom.
Przez wiele miesięcy Biuro Rutkowski, Telewizja Patriot24.net i NaszaWielkopolska.pl śledziły dramatyczną walkę pani Adrianny o odzyskanie córki uprowadzonej przez ojca wbrew sądowym nakazom. W tym czasie dziadkowie dziewczynki podejmowali różne formy protestu – pikiety pod sądem, apele pod Sejmem i kilkukrotne głodówki dziadka, który, choć czasem je przerywał, nigdy nie tracił nadziei na powrót wnuczki do matki. Jednym z najbardziej bolesnych momentów były urodziny, które dziewczynka mogła spędzić z mamą jedynie przez ekran telefonu.
Przez wiele miesięcy Biuro Rutkowski, Telewizja Patriot24.net i NaszaWielkopolska.pl śledziły dramatyczną walkę pani Adrianny o odzyskanie córki uprowadzonej przez ojca wbrew sądowym nakazom. W tym czasie dziadkowie dziewczynki podejmowali różne formy protestu – pikiety pod sądem, apele pod Sejmem i kilkukrotne głodówki dziadka, który, choć czasem je przerywał, nigdy nie tracił nadziei na powrót wnuczki do matki. Jednym z najbardziej bolesnych momentów były urodziny, które dziewczynka mogła spędzić z mamą jedynie przez ekran telefonu.
Przez wiele miesięcy Biuro Rutkowski, Telewizja Patriot24.net i NaszaWielkopolska.pl śledziły dramatyczną walkę pani Adrianny o odzyskanie córki uprowadzonej przez ojca wbrew sądowym nakazom. W tym czasie dziadkowie dziewczynki podejmowali różne formy protestu – pikiety pod sądem, apele pod Sejmem i kilkukrotne głodówki dziadka, który, choć czasem je przerywał, nigdy nie tracił nadziei na powrót wnuczki do matki. Jednym z najbardziej bolesnych momentów były urodziny, które dziewczynka mogła spędzić z mamą jedynie przez ekran telefonu.
Czy w Polsce można zostać poważnie rannym podczas policyjnej interwencji za brak świateł i pasów? Tak twierdzi Pan Marcin , który po próbie zatrzymania przez policjantów z Łęcznej trafił do szpitala z wieloodłamowym złamaniem nogi. Mężczyzna był trzeźwy, co potwierdza wynik badania alkomatem. Twierdzi, że został pobity już po zatrzymaniu, a świadkiem całej sytuacji był jego syn. Sprawa została zgłoszona do Biura Spraw Wewnętrznych Policji w Lublinie. Dokumentacja lekarska nie pozostawia wątpliwości – urazy są poważne.
Czy w Polsce można zostać poważnie rannym podczas policyjnej interwencji za brak świateł i pasów? Tak twierdzi Pan Marcin , który po próbie zatrzymania przez policjantów z Łęcznej trafił do szpitala z wieloodłamowym złamaniem nogi. Mężczyzna był trzeźwy, co potwierdza wynik badania alkomatem. Twierdzi, że został pobity już po zatrzymaniu, a świadkiem całej sytuacji był jego syn. Sprawa została zgłoszona do Biura Spraw Wewnętrznych Policji w Lublinie. Dokumentacja lekarska nie pozostawia wątpliwości – urazy są poważne.
Czy w Polsce można zostać poważnie rannym podczas policyjnej interwencji za brak świateł i pasów? Tak twierdzi Pan Marcin , który po próbie zatrzymania przez policjantów z Łęcznej trafił do szpitala z wieloodłamowym złamaniem nogi. Mężczyzna był trzeźwy, co potwierdza wynik badania alkomatem. Twierdzi, że został pobity już po zatrzymaniu, a świadkiem całej sytuacji był jego syn. Sprawa została zgłoszona do Biura Spraw Wewnętrznych Policji w Lublinie. Dokumentacja lekarska nie pozostawia wątpliwości – urazy są poważne.
Prokuratura Rejonowa w Wysokiem Mazowieckiem prowadzi postępowanie w sprawie, w której konflikt między dwoma mężczyznami z sektora prac ziemnych przybrał zaskakujący obrót. Jeden z nich – legalnie działający przedsiębiorca, dysponujący kompletem dokumentacji, umów i potwierdzeń płatności – został objęty dochodzeniem, mimo iż druga strona nie przedstawiła żadnych formalnych dowodów, a jedynie relacje świadków ze swojego bliskiego otoczenia.
Sąd Rejonowy w Jaworznie odrzucił wniosek prokuratury o umorzenie sprawy z oskarżenia miejscowej policji ze względu na „chorobę psychiczną” oskarżonej. Czy policja przyzna się do fatalnie przeprowadzonej interwencji i możliwego mataczenia jednego z funkcjonariuszy? Czy prokuratura wycofała akt oskarżenia i zakończy tę sądową farsę?
Sąd Rejonowy w Jaworznie odrzucił wniosek prokuratury o umorzenie sprawy z oskarżenia miejscowej policji ze względu na „chorobę psychiczną” oskarżonej. Czy policja przyzna się do fatalnie przeprowadzonej interwencji i możliwego mataczenia jednego z funkcjonariuszy? Czy prokuratura wycofała akt oskarżenia i zakończy tę sądową farsę?
Sąd Rejonowy w Jaworznie odrzucił wniosek prokuratury o umorzenie sprawy z oskarżenia miejscowej policji ze względu na „chorobę psychiczną” oskarżonej. Czy policja przyzna się do fatalnie przeprowadzonej interwencji i możliwego mataczenia jednego z funkcjonariuszy? Czy prokuratura wycofała akt oskarżenia i zakończy tę sądową farsę?